Mandat za szybką jazdę ekspresówką i autostradą to maksymalnie 500 zł? A właśnie, że nie. Bo są przypadki, w których kierowca otrzyma grzywnę 5000 zł, a do tego... straci prawo jazdy.

Obowiązujące w Polsce przepisy drogowe jasno określają dozwoloną prędkość na drogach - na drodze krajowej poza terenem zabudowanym auto może poruszać się 90 km/h, na drodze ekspresowej dwujezdniowej limit to 120 km/h, a autostradzie nawet 140 km/h.

Co więc czeka kierowcę, gdy przekroczy prędkość 170 km/h na drodze ekspresowej?

Nasza bohaterka, lokalny polityk, pełniąca w chwili obecnej funkcję Przewodniczącej Rady Miejskiej w Nowogardzie – mowa oczywiście o radnej Jowicie Pawlak z klubu Nowa, o której mówi już cała Polska, pochwaliła się koledze z rady, jak to jechała ponad 170 km/h na drodze ekspresowej w kierunku Kołobrzegu i że pomimo zatrzymania przez policję nie otrzymała ani mandatu ani punktów karnych, a jedynie pouczenie.

Informatycy winni?
Radna Jowita Pawlak żali się portalowi o2, że film został "wykorzystany" przeciwko niej. Twierdzi, że rozmowa, jaką odbywała w przerwie w sesji rady miejskiej, nie powinna być rejestrowana. Powinna czy nie powinna, Pani przewodnicząca z własnej nieprzymuszonej woli opowiedziała do włączonego mikrofonu jak łamie prawo i unika konsekwencji.

- Ostrzegałam kolegę, który mówił, że jedzie do Kołobrzegu, mówiłam mu, żeby uważał i jechał ostrożnie, bo nauczona zostałam tym doświadczeniem, że należy prędkość stosować taką, jaka jest obowiązująca. To było ostrzeżenie - mówi nam radna.

Dziwna linia obrony, bo każdy kto miał okazję posłuchać „rady” pani radnej ma raczej inne odczucie, że chwali się ona swymi wyczynami, bo po co by opowiadała, że na drodze ze Stargardu również biła swoiste rekordy prędkości. Czyli chwalenie swymi wyczynami radna Jowita Pawlak nazywa ostrzeżeniami. Ciekawe.

Dostałam tylko pouczenie, ponieważ ta prędkość 170 km/h była tylko w pewnym momencie, podczas wyprzedzania - tłumaczy.

Bardzo pokrętna ta logika myślenia i tłumaczenia pani przewodniczącej. Przekroczenie prędkości to przekroczenie prędkości i to nawet chwilowe jest złamaniem prawa. I w imię sprawiedliwości społecznej oraz praworządności należy się kierowcy mandat, punkty karne, a nie tylko pouczenie. Aby wyprzedzić inny samochód przy prędkości 170 km/h trzeba przekroczyć wcześniej 120 km/h – czyli prędkość dopuszczoną. Każdy obywatel za taki wyczyn nie otrzymałby ustnego upomnienia, lecz mandat i punkty karne.

Nasuwa się oczywiste pytanie, jakie walory Pani Radnej sprawiły że odstąpiono od mandatu. Immunitet??? Nie, tu zaważył fakt że Pani Jowita wiozła męża - byłego policjanta o czym również pochwaliła się bez zażenowania w przerwie sesji.

Sprawdźmy więc, co powinno mieć miejsce w sytuacji, w której kierowca przekroczy dozwoloną prędkość na ekspresówce lub autostradzie.

Powinien liczyć się z mandatem. Kwoty mandatów za szybką jazdę zostały ujęte w taryfikatorze.

I tak w przypadku przekroczenia dozwolonej prędkości:

  • do 10 km/h - mandat to 50 zł,
  • od 11 do 20 km/h - mandat to od 50 do 100 zł i 2 punkty karne,
  • od 21 do 30 km/h - mandat to od 100 do 200 zł i 4 punkty karne,
  • od 31 do 40 km/h - mandat to od 200 do 300 zł i 6 punktów karnych,
  • od 41 do 50 km/h - mandat to od 300 do 400 zł i 8 punktów karnych,
  • powyżej 51 km/h - mandat to od 400 do 500 zł i 10 punktów karnych.

Pani radna powinna więc otrzymać minimum mandat 500 zł i 10 punktów karnych.

Jednak policjant mógłby też postąpić inaczej. Powód? Wykroczenie może zostać zakwalifikowane jako stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. W ten sposób możliwe konsekwencje prawne są dużo większe. Gdy funkcjonariusze skierują sprawę do sądu, prowadzący może otrzymać grzywnę wynoszącą od 20 do 5000 zł, a do tego otrzyma zakaz prowadzenia pojazdów na okres od 6 miesięcy do 5 lat.

Smutne w tym wszystkim jest to, że pani radna robi z siebie „bohaterkę” ze śmiechem opowiada o "wyczynie". Można by oczekiwać że będzie świeciła przykładem dla młodzieży, którą uczy w jednej z nowogardzkich szkół średnich, ale również dla nas mieszkańców, których reprezentuje jako radna. Niestety, tak się nie dzieje.

W ostatnich latach, nie tylko w Polsce, zdarzyły się sytuacje, że ludzie władzy łamali przepisy ruchu drogowego. Przyjmowali oni mandaty i bardzo często poddawali się dymisji, gdy sprawa ujrzała światło dzienne, bo jak ma przeciętny Kowalski szanować osobę publiczną, która łamie prawo i chodzi dumna, że nie otrzymała żadnej kary za to.

Oliver Wittke z CDU, minister transportu, który jechał z prędkością 109 km/h w terenie zabudowanym, podał się do dymisji. Donald Tusk – 107 km/h w terenie zabudowanym – ukarany mandatem, punktami karnymi i 3 miesięcznym zakazem kierowania samochodem. Chris Huhne, brytyjski minister ds. Energii i zmian klimatycznych – przekroczenie dopuszczalnej prędkości na autostradzie M11 – jechał powyżej 70 mph (mil) czyli powyżej 112 km/h - zdymisjonowany.

Skoro tak ważne osobistości rezygnują ze swoich stanowisk to czy sumienie i prawo nie nakazuje pani przewodniczącej zachować się podobnie i nie tylko przyjąć słuszną karę za „recydywę” jeżeli chodzi o przekraczanie prędkości, ale również podać się do dymisji. Chyba, że uważa się za „elitę”, której wszystko wolno, tak jak np. Elżbiecie Witek (64 l.) to kolejny ważny polityk, którego Fakt przyłapał na ignorowaniu przepisów drogowych. Szofer powiózł marszałek Sejmu jak na Rajdzie Barbórki. Przeciął skrzyżowanie na czerwonym i o 40 km/h przekroczył dopuszczalną prędkość. Żadnych konsekwencji. Kolejny „nietykalny” - szef MSWiA Mariusz Kamiński komentował drogową wpadkę Tuska,  by kilka minut później jego kierowca w terenie zabudowanym na jednej z ulic Warszawy jechał ponad 90 km/h.

Jaką decyzję podejmie radna Jowita Pawlak? Co z tym zrobi???

 Ocenę pozostawiamy Państwu

P.S.