znak zapytaniaStaraliśmy się przedstawić informację o skardze radnych tak, aby to każdy zrozumiał - w tym i prezes pewnego nowogardzkiego wydawnictwa. Ale okazało się, że choć mieszkańcy zrozumieli to bardzo dobrze, co napisaliśmy i śmieją się do łez z tego, że radni Rady Miejskiej w Nowogardzie składają skargę do samych siebie do Rady Miejskiej na działania burmistrza, a potem ją przyjmują tylko po to, aby pokazać te złośliwości i uszczypliwości, które już stosują od dwóch lat w stosunku do gospodarza naszego miasta, to prezes dalej tego nie rozumie. Spróbujemy więc jeszcze prościej, na innym prostym przykładzie to wytłumaczyć.

Panie prezesie wyjaśniamy - to tak, jakby burmistrzowi nie podobał się jeden z radnych z Rady Miejskiej i postanowił napisać skargę na tego radnego do samego siebie, a następnie tę skargę by rozpatrzył pozytywnie. Następnie pokazałby publicznie, że przyjął skargę na działania Rady Miejskiej.

Można tak robić... w drodze decyzji burmistrz jednak tak zrobić nie może, bo przepisy jasną określają co może, a czego nie, ale pismo sam do siebie napisać może – jako mieszkaniec gm. Nowogard do swego burmistrza. I każdy obywatel ma do tego prawo, tak jak burmistrz, który mieszka w Nowogardzie od 42 lat i jest od 3 pokoleń nowogardzianinem. Burmistrz ma obowiązek pismo przyjąć i odpowiedzieć obywatelowi na to pismo.

To pokazuje jedno, że formuła skargi jest tak abstrakcyjna w naszym samorządzie, że zaczyna być coraz częściej wykorzystywana do gry politycznej przez radnych Rady Miejskiej.

Chcieliśmy po raz kolejny, wytłumaczyć to już tylko samemu prezesowi tak znanego nowogardzkiego wydawnictwa, o co w tej sprawie chodzi i mamy nadzieję, że się to nam udało.

NIE MOŻNA BYĆ RÓWNOCZEŚNIE SĘDZIĄ, OSKARŻYCIELEM POSIŁKOWYM, SKARŻĄCYM i PROKURATOREM W JEDNEJ OSOBIE!

Czy to tak trudno zrozumieć?

Oczywiście dalsza polemika w tej sprawie może być nadal toczona - tylko po co? Pan prezes swoje i my swoje, Kowalski swoje oraz Nowak swoje – każdy ma prawo mieć swoje zdanie. Ale nie da się wmówić mieszkańcom tego, że burmistrz źle działa. Każdy kto wychodzi z domu widzi, że otoczenie wokół nas się zmieniło. Widzi naocznie nowe chodniki, parkingi, wyremontowane drogi, place zabaw, skatepark, odnawiane elewacje budynków gminnych, wymienianą kanalizację deszczową i sanitarną, drogę do strefy ekonomicznej oraz miliony pozyskanych środków z Unii Europejskiej (ponad 18 mln zł). Tego nie przykryje nawet pan prezes swymi negatywnymi artykułami w lokalnej gazecie. Nie przykryje to również niekompetencji Przewodniczącego Rady Miejskiej, przez którego decyzję cała Gmina weszła w nowy rok i jest już 3 tydzień bez budżetu. Tego się w żaden sposób ukryć nie da. Wmawianie zaś mieszkańcom, że jest się wydawcą jedynej obiektywnej gazety w Nowogardzie, która pokazuje prawdę, to dopiero „wciskanie przysłowiowego kitu” - tego to już raczej nikt z inteligentnych mieszkańców naszego miasta wcisnąć sobie nie da.

Szanowny panie prezesie, jeżeli robi się kampanię wyborczą własnemu synowi, we własnej gazecie, który w wyniku różnych zabiegów piastuje dziś funkcję Przewodniczącego Rady Miejskiej (ma władzę), a także jest zależny finansowo od ojca (redaktor naczelny i dziennikarz w Dzienniku Stargardzkim, wydawanym przez wydawnictwo Dom Judy w Nowogardzie), to o jakim to obiektywizmie jest w ogóle mowa? Przecież definicja słowa obiektywny mówi, że to znaczy „wolny od uprzedzeń”, a szanowny pan prezes to raczej „wolny od tych uprzedzeń” co do obecnego burmistrza to raczej nie jest i w swym postępowaniu ma jeden cel - fotel burmistrza dla swego syna i dlatego nie doświadczysz w tej „obiektywnej”, w tej jedynej i prawdziwej gazetce słowa krytyki wobec działań radnych z tzw. koalicji. Ciekawe dlaczego?

Opr. Piotr Suchy