wywiadNowogardzianin Tomasz Kwiatkowski wyruszył 1 czerwca w podróż swojego życia. Razem ze znanym podróżnikiem Piotrem Kuryłą zamierza przejechać rowerem Europę i Azję. Ich „Rajd dla Pokoju" ma na celu zwrócenie uwagi społeczeństwa na cierpienie dzieci w konfliktach zbrojnych. W niedzielę (26 maja) tuż przed wyjazdem do Lizbony uczestnicy rowerowego maratonu zgodzili się udzielić mi wywiadu, podczas którego opowiadali o szczegółach rajdu.

Katarzyna Kijana: Może zacznijmy od początku – jak to się stało, że razem jedziecie w tę - trzeba przyznać - niecodzienną podróż?

 

Piotr Kuryło: Tomek zaczepił mnie na Facebooku i zapytał czy może ze mną jechać, ja odpisałem, że oczywiście. Ta akcja, akcja w intencji pokoju –ja nazwałbym ją rowerowym maratonem z Lizbony do Władywostoku –jest dla wszystkich. Każdy może dołączyć. Niech jak najwięcej ludzi będzie miało udział w tym. Dobrze jak ktoś przejedzie kilka kilometrów, swoje miasto, są już osoby, które deklarują się jechać przez całą Polskę, także będzie nas więcej.

Katarzyna Kijana: „Piotr Kuryło. Podróżnik, maratończyk, dobra dusza" – tak można przeczytać o tobie na jednej ze stron internetowych. Masz na swoim koncie wiele dokonań.

Piotr Kuryło: Głupio się mówi o swoich dokonaniach, mnie się wydaje, że najważniejsza jest taka skromność. Ja właściwie nic nie zrobiłem wielkiego w życiu, to że obiegłem ziemię dookoła, że przepłynąłem kajakiem Wisłę pod prąd, to nie jest tak wielkie. Może większe jest to, że to wszystko robiłem w konkretnych intencjach, by zwrócić uwagę społeczeństwa na różne problemy i teraz znów kolejny maraton w intencji pokoju. Dawniej biegałem po Europie też z różnymi hasłami, raz biegłem nad jezioro Balaton na Węgrzech z hasłem „Talent nie wystarczy", chciałem zwrócić uwagę społeczeństwa na to, że młodzi ludzie – często utalentowani –bez wsparcia z zewnątrz nie dadzą sobie rady.

Katarzyna Kijana: Skąd wzięła się u ciebie potrzeba pomagania innym?

Piotr Kuryło: Myślę, że odkryłem w sobie jakieś powołanie (uśmiech) – no tak, tak dlatego jest ta dobra dusza.

Katarzyna Kijana: To bardzo osobiste, prawda?

Piotr Kuryło: Bardzo. Niekiedy aż ciężko się z tym żyje, ale co zrobić? Robię to co lubię, lubię też ludziom pomagać. W pewnym sensie to powinno komuś pomóc i dać nadzieję, to nadzieja jest największą siłą dla człowieka, która stawia na nogi.

Katarzyna Kijana: Czyli jesteś altruistą?

Piotr Kuryło: (uśmiech) No może i tak, no ale co zrobić większość ludzi powinna tak postępować. Chcę powiedzieć, że nasze życie jest testem, którego nie da się drugi raz pisać czy poprawić, co jest najgorsze my nie wiemy, kiedy się ono skończy więc nie ma co tu czekać, że może nie dziś a jutro albo kiedyś zacznę robić coś dobrego. Ojej, zabrzmiało jak rekolekcje, naprawdę (śmiech), to nie chodzi o religijność tylko bardziej o taką ludzkość, człowiek powinien być ludzki, a zazwyczaj człowiek człowiekowi wilkiem – homo homini lupus est.

Katarzyna Kijana: A ty Tomku, podzielasz poglądy Piotra?

Tomasz Kwiatkowski: No pewnie, jeżeli bym nie podzielał zdania Piotrka, to bym z nim nie pojechał (śmiech), jeszcze tego by brakowało żebyśmy mieli inne zdania. Mam takie samo podejście do życia, wiem to, mimo że się jeszcze dobrze nie znamy.

Katarzyna Kijana: Opowiedzcie jak będzie wyglądał wasz rajd.

Piotr Kuryło: Teraz ruszamy jeszcze samochodem z rowerami jedziemy do Lizbony i 1 czerwca w Dzień Dziecka oficjalny start spod polskiej ambasady, to znaczy nawet nie spod ambasady, można powiedzieć ze jakieś 50 metrów od polskiej ambasady, w takim niedużym parku w Lizbonie stoi pomnik Gandhiego przywódcy indyjskiego, który wiele zrobił dla pokoju, bo właściwie pomnik przestawia jego kiedy maszeruje podpierając się laską, czyli też można powiedzieć, że jest podróżnikiem. Nasza podróż w intencji pokoju zaczyna się właśnie z tego miejsca a kończy się we Władywostoku w porcie, w zatoce Piotra Wielkiego. Tam w porcie jest taki duży obelisk, tam płonie wiecznie ogień, tam są takie duże tablice z nazwiskami ofiar II Wojny Światowej. Ja stamtąd startowałem kiedyś, kiedy biegłem dookoła ziemi, tam my będziemy kończyć podróż. Będziemy jechać od świtu do nocy, średnio chcemy pokonywać dziennie 150 kilometrów, będziemy spać wszystkie noce w namiotach, chyba że ktoś nas zaprosi do domu, to nie pogardzimy tym. Z własnej praktyki wiem, że takich zaproszeń będzie najwięcej w Rosji. Tam mieszkają dobrzy ludzie, którzy rozumieją ludzki trud, którzy sami mają ciężko, właśnie to prości ludzie są super.

Tomasz Kwiatkowski: Podróż będzie trwała 3,5 miesiąca plus załóżmy 2 tygodnie na powrót, ale trzeba wziąć taką poprawkę, że maksymalnie będą to 4 miesiące. Odległość to 15 tysięcy kilometrów, około, bo nie będziemy jechali autostradami. Wracamy koleją transsyberyjską.

Piotr Kuryło: We Władywostoku kończy się kolej transsyberyjska i tam jest taka tablica, na której jest napis 9 tysięcy 228 kilometrów do Moskwy. To najdłuższa linia kolejowa na świecie, tu nie chodzi jednak o długość – podczas podróży można oglądać piękne krajobrazy, ja zawsze chciałem taką koleją się przejechać.

Katarzyna Kijana: Można powiedzieć, że wasza podróż ma niezwykłe przesłanie?

Piotr Kuryło: Tak, tak. Jeżeli uda nam się po drodze zebrać jakieś fundusze, to może kogoś wspomożemy. Tak myślę, że powinniśmy to zrobić, bo w końcu od tego trzeba zacząć, żeby chociaż symbolicznie pomóc biednym ludziom na Syberii. Żeby może chociaż wyremontować troszeczkę dom, może poprawić komin na dachu, jakąś dziurę w dachu załatać. Cokolwiek zrobimy, to będzie gest z naszej strony, to będzie też takie – można powiedzieć –ocieplenie stosunków Polski z Rosją. Powinniśmy dobrze żyć, w ogóle wszyscy ludzie powinni dobrze żyć.

Katarzyna Kijana: Czytałam, że być może spotkacie się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem?

Piotr Kuryło: No być może i na pewno (uśmiech), bo właśnie o to tu wszystko chodzi. Całą drogę będę wiózł prezent dla prezydenta Putina, taki podarek, u nich podarki są bardzo w modzie i na miejscu. To będzie moja książka „Ostatni maraton", w której opisuję Rosjan jako ludzi o dużym sercu i z charakterem, którzy mi cały czas pomagali. Ja w Rosji w drodze z Władywostoku do Łotwy spędziłem 120 dni i nocy. Chcę powiedzieć, że tam przede wszystkim jest bezpiecznie, nic mi się nie stało, a ludzie pomagali bezinteresownie. Teraz kolej, żeby spotkać się z prezydentem tak dobrych ludzi. Poza książką z ładną dedykacją wręczę też takie narzędzie pracy – to będzie kielnia murarska z taką złotą tabliczką z napisem MIR. Moim marzeniem jest to, że kiedyś może prezydent Rosji zechce użyć tego narzędzia do budowy pokoju na świecie.

Katarzyna Kijana: Cztery długie miesiące poza domem to duże wyzwanie. Co z waszym dotychczasowym życiem?

Piotr Kuryło: To znaczy... ja chcę powiedzieć, że właściwie...przyznam się, że rodzina nic nie wie, bo ja wyszedłem z domu wynieść śmieci i jak wrócę to wrócę (śmiech). Nie, to takie medialne tylko powiedzenie, a tak naprawdę ja myślę, że rodzina mnie bardzo kocha skoro pozwala na taki wyjazd.

Tomasz Kwiatkowski: Jeśli chodzi o mnie, to zdarzało się wyjeżdżać na długie okresy czasu, ale nigdy na taką wyprawę, no ale psychicznie trzeba będzie się jakoś nastawić pozytywnie na taki czas, tym bardziej, że większość czasu będziemy spędzali jednak na dworze, a nie w pomieszczeniu – tak jak z reguły idzie się do pracy, jest się w pomieszczeniu, wraca się do domu i wtedy można włączyć telewizor wziąć prysznic, położyć się spać...

Katarzyna Kijana: W Nowogardzie coraz głośniej o waszej wyprawie.

Tomasz Kwiatkowski: W piątek było takie spotkanie na „Harcówce", zbiórka pieniędzy. Moi znajomi zrobili imprezę, podczas której można było wrzucić pieniądze do skarbonki. Bardzo dziękuję dyrektorce Domu Kultury za przybycie, bardzo mnie zaskoczyła tym, że przyszła i ogólnie parę złotych się zebrało. Ale może nie chodzi tyle o pieniądze, ale o samą motywację, właśnie, że ci ludzie przyszli i chcieli pomóc. To jest ważniejsze niż pieniądze.

Piotr Kuryło: Co tutaj chcę powiedzieć –bo jestem w Nowogardzie dopiero od kilku godzin –że od samego początku zostałem miło przyjęty. Starszy pan mnie tutaj doprowadził, bo też jechał rowerem i dogoniłem go. Samych życzliwych ludzi tutaj spotykam i chyba mogę już powiedzieć, że kocham to miasto. Pozdrawiam oczywiście Nowogard i nie wiem czy się tutaj nie przeniosę, chyba już raczej wiem, że tak.

Katarzyna Kijana: Zapraszamy.

Piotr Kuryło: Dziękuję.

Katarzyna Kijana: Dziękuję za wywiad, życzę wszystkiego dobrego i szerokiej drogi!

Tomasz Kwiatkowski: Dziękujemy bardzo.

Piotr Kuryło: Dziękuję pięknie.